Wierzbna położona jest 7 km na północ od Świdnicy, w gminie Żarów. Udałam się tam w miniony weekend, powodowana przede wszystkim chęcią uzupełnienia materiałów, które zbieram do monografii na temat Henryka IV Probusa. To właśnie w tym kościele Günther Grundmann, Konserwator Zabytków Dolnego Śląska ukrył w czasie II wojny dwa piastowskie pomniki nagrobne, Henryka IV Probusa i Henryka II Pobożnego. Ukrycie sarkofagów stanowiło element szeroko zaplanowanej akcji, której celem było zabezpieczenie najcenniejszych zabytków i dóbr kultury w wyznaczonych przez Grundanna skrytkach, znajdujących się w kościołach, zamkach, pałacach, sztolniach i innych obiektach rozsianych na terenie Dolnego Śląska. Tzw. lista Grundmanna, sporządzona przez konserwatora przy pomocy szyfru, podaje około osiemdziesięciu składnic dóbr kultury, w tym także Wierzbną. Po wojnie lista została rozszyfrowana przez Józefa Gębczaka. Dzięki temu obiekty, które na niej figurowały mogły zostać zbadane przez komisję Witolda Kieszkowskiego zaś zbiory zabezpieczone.

Wracając do samej wsi Wierzbna, może niepozornej na mapie, za to jak znacznej w plenerze. W XVII i XVIII w. należała do ważnych posiadłości zakonu cystersów. W parku zachowały się ruiny klasztoru i pałacu opata. Zwłaszcza ten ostatni budynek jest niezwykle interesujący ze względu na dawną metrykę i bogatą historię. W XV w. istniała w tym miejscu wieża mieszkalna. W XVI w. powstał tu dwór, na planie podkowy, wyposażony w skrzydła boczne. W 1684 r. dwór został przebudowany przez Martina Urbana dla Bernarda Rosy, opata klasztoru krzeszowskiego i mecenasa sztuki. Dziś pałac, podobnie jak i pozostałości klasztoru stanowią malowniczą ale i zarazem przygnębiającą ruinę.

Powróćmy jednak do sedna całej wyprawy, czyli do kościoła, w którym przez okres wojennej zawieruchy szczęśliwie przetrwały książęce pomniki nagrobne. Przepiękny kościół z XIII w! Starannie utrzymany, otoczony ładnym obejściem z elegancko przystrzyżoną trawą. Uwagę zwracają krzyże pokutne, wkomponowane w zieleń ogrodu. Cystersi zrobili z tą piękną świątynią rzecz straszną. Wznieśli mianowicie od strony północnej wielką prostokątną budowlę, zupełnie niepasującą do średniowiecznej architektury kościoła. W ten sposób funkcja dawnej świątyni została sprowadzona do roli chóru muzycznego barokowego kościoła, zaś jej prezbiterium stało się kaplicą boczną.

Sarkofagi książęce są dziś bezpieczne w lapidarium Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Mam nadzieję, że nigdy nie powrócą do świątyń, w których znajdowały się pierwotnie. Są dobrze strzeżone, pod opieką konserwatorów i historyków sztuki. Każdy, kto chce je podziwiać pomniki nagrobne jako dzieło sztuki, czy podumać o losach książąt, których prochy niegdyś w nich spoczywały, może udać się do muzeum, nie troszcząc się o to, że zastanie zamknięte drzwi kościoła..