Niedawno pisałam co nieco o Reibnitzach i upamiętniających je epitafiach, znajdujących się dziś w rozmaitych kościołach na Dolnym Śląsku. Jedna z linii tego rodu miała swe gniazdo w Gniewkowie. Więcej o historii Reibnitzów z Gniewkowa w XVI w. znajdzie Czytelnik w artykule autorstwa D. K. Sowa Kontynuując ten wątek chciałabym dziś opowiedzieć o tym, co działo się u panów na Gniewkowie w XVII w. Żyjący w drugiej połowie XVI w. Joachim von Reibnitz i jego żona Helena z Zedlitzów doczekali się czterech synów i czterech córek. Jeden z synów, Dyprand odziedziczył Dzierżków. Gniewków przypadł w udziale Krzysztofowi, który pojął za żonę Judytę von Schöneich. Z małżeństwa tego urodził się Krzysztof, który żonaty był dwa razy. Z żoną Ewą z Haugwitzów miał kilkoro dzieci, między innymi Joachima Fryderyka, który ożenił się z Marią Zuzanna von Falkehein. Joachim Fryderyk zmarł młodo w 1658 r., pozostawiając po sobie wdowę z czteroletnim synem Krzysztofem Fryderykiem. Maria Zuzanna zadbała o edukację syna wysyłając go do szkół w Legnicy i Wrocławiu. W wieku 17 lat wstąpił on do wojska cesarskiego, w którym służył przez trzy lata, osiągając stopień chorążego. W 1674 r. powrócił do rodzinnego Gniewkowa. Dwa lata później, 17 lipca 1676 pojął za żonę Salome Mariannę, najmłodszą córkę Jerzego Zygmunta von Lütwitz i jego żony Barbary (z domu Seidlitz) z Goczałkowa. W Archiwum Państwowym we Wrocławiu, a aktach majątku Hochbergów, zachowała się umowa dotycząca zawarcia tego małżeństwa podpisana dnia 26 maja 1676 r. przez Krzysztofa Fryderyka i jego przyszłego teścia. Posag ustalono na 1500 talarów, które to tradycyjnie, przyszły małżonek zobowiązał się zabezpieczyć żonie na swych dobrach w Gniewkowie. Na ostatniej stronie widoczne są podpisy i pieczęcie obu panów. Krzysztof Fryderyk i Salome Marianna doczekali się czterech synów i dwóch córek. Niestety przeżyło tylko dwoje dzieci, Krzysztof Fryderyk (młodszy) i Ewa Julianna. Krzysztof Fryderyk (starszy) zmarł w wieku 38 lat, 9 marca 1693 r. około godziny ósmej rano. Przyczyną była trapiąca go od dwóch tygodni choroba. Objawiała się gorączką i bólem całego ciała. Na dzień przed śmiercią ciało chorego pokryło się plamami. Niestety w kościele św. Barbary w Gniewkowie zachowały się jedynie trzy całopostaciowe płyty nagrobne upamiętniające przedstawicieli rodziny Reibnitzów. Obecnie wkomponowane są w lico muru otaczającego kościół. Pochodzą z drugiej połowy XVI w. Garść informacji o Krzysztofie Fryderyku pochodzi z mowy żałobnej, która, dedykowana rodzinie zmarłego (matce, dzieciom i teściowej), została wydrukowana w Świdnicy przez Christiana Ockel.