Dziś w Muzeum Architektury we Wrocławiu miałam przyjemność wygłosić wykład na temat zamku książęcego na Ostrowie Tumskim w świetle najnowszych badań. Tym razem obyło się bez barwnych postaci książąt wrocławskich, surowych ascetów i uroczych minnesingerów, którymi zazwyczaj przeplatam swą opowieść o planach, murach, wykopaliskach i rekonstrukcjach. Tym razem był suchy wykład połączony z pokazem slajdów na temat powstania zamku, poszczególnych faz jego budowy i użytkowania oraz ocalałych reliktów.

Na zakończenie wywiązała się dyskusja, którą można by podsumować pytaniem: „I co dalej?”

Okazuje się, że poza wąskim gronem osób zainteresowanych problematyką zamku wrocławskiego, świadomość istnienia reliktów i możności ich zwiedzania jest raczej niewielka. Dzieje Ostrowa Tumskiego postrzegane są niemal wyłącznie z perspektywy dziejów biskupstwa wrocławskiego. Fakt, że do końca XIII w. zachodnia część Ostrowa stanowiła książęcą siedzibę, po której przetrwały relikty, ginie dziś w cieniu gotyckich wież tutejszych świątyń.

Padło pytanie, czy relikty można zwiedzać a jeśli tak, to kiedy są udostępnione dla zwiedzających, czy też z jest to możliwe jedynie w ramach dni otwartych. Stąd też warto w tym miejscu podkreślić, że Siostry Szkolne de Notre Dame, których dom zakonny wznosi się na reliktach zamku, prowadzą działalność edukacyjną oraz dom gości. Po uprzednim kontakcie telefonicznym lub e-mailowym oraz umówieniu wizyty można wejść na teren klasztoru i zobaczyć pozostałości zamku książęcego oraz średniowiecznych kurii kanonickich. Na specjalne okazje, jak choćby Noce Muzeów lub Kościołów, przygotowywany jest specjalny program, w skład którego wchodzi zwykle prezentacja multimedialna i oprowadzanie z przewodnikiem po ścieżce edukacyjnej. Trasa biegnie przez kilka pomieszczeń parteru, piwnice i ogród klasztorny. Wyposażona jest w plansze edukacyjne przedstawiające plany zamku w poszczególnych fazach budowy i użytkowania oraz rekonstrukcję niektórych budowli. Nie brak także informacji na temat książąt piastowskich, dla których zamek był siedzibą. Plansze, mimo że są świetne pod względem merytorycznym, mają jedną wadę – trzeba się w nie „wczytać”. Brak multimediów, które przyciągają oko współczesnego zwiedzającego. Dla „wtajemniczonych”, historyków, archeologów, architektów cisza, spokój i prostota ekspozycji jest wielką zaletą, tutaj naprawdę można kontemplować minione dzieje.. „To bardzo energetyczne miejsce” – powiedziała kiedyś pewna pani architekt, którą miałam przyjemność oprowadzać po podziemiach. Jednak to, co dla ludzi „z branży” jest zaletą, dla szerszego grona odbiorców może stanowić pewien problem. Brak multimediów zwłaszcza odczuwalny jest zwłaszcza podczas oprowadzania grup młodzieżowych i dziecięcych.

Inne pytanie, które padło dziś w Muzeum Architektury, dotyczyło planów na przyszłość w odniesieniu do reliktów oraz ewentualnych możliwości rekonstrukcji wrocławskiej siedziby książęcej, podobnie jak uczyniono to w przypadku zamku w Poznaniu. Osobiście wątpię w możliwość rekonstrukcji zamku wrocławskiego, zresztą nie należę do zwolenników tego typu działań. To, co w pierwszej kolejności należałoby zrobić, to zabezpieczyć relikty odsłonięte w ogrodzie klasztornym w trakcie prac archeologicznych w 2014 r. Wciąż pozostają pod gołym niebem, narażone na działanie czynników atmosferycznych i niszczone przez porastającą je stopniowo roślinność. I na to w pierwszej kolejności muszą znaleźć się pieniądze. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zachowanie reliktów w formie trwałej ruiny, wzniesienie nad nimi pawilonu i udostępnienie dla zwiedzających. Ponadto prace wykopaliskowe wymagają kontynuacji. Nie została jeszcze odsłonięta wschodnia część XIII-wiecznego donżonu, położona na wschód wykopu, przy ogrodzeniu od strony ul. Świętokrzyskiej. Na obszarze sąsiadującym z wykopem od południa znajdują się relikty budowli z przełomu XII i XIII w., zinterpretowane niegdyś przez E. Małachowicza jako pozostałości opactwa – te także należałoby powtórnie przebadać i być może także i udostępnić. Nie zapominajmy także o parkingu usytuowanym przy ul. św. Marcina, on także skrywa w sobie cenne relikty. Na terenie, gdzie dziś wznosi się dom Sióstr Szkolnych de Notre Dame, znajdowała się w średniowieczu rezydencjonalna część zamku. Założenie jednak obejmowała swym zasięgiem znacznie szerszy obszar, w tym także miejsce, gdzie dziś znajduje się parking. W obrębie zamku usytuowana była świątynia, nosząca dziś wezwanie św. Marcina. Widoczne są jeszcze fragmenty murów, które w czasach Henryka IV Probusa, w formie krużganków łączyły świątynię z rezydencją oraz z inną, późnoromańską kaplicą, tworząc reprezentacyjny dziedziniec. Po południowej stronie kościoła św. Marcina widoczne są relikty umocnień oraz budowli, którą E. Małachowicz zinterpretował jako pozostałości po nieukończonym opactwie cysterek, które polecił wznieść Henryk IV Probus w swym testamencie..

Podsumowując, jedno jest pewne – Wrocław ma bardzo ciekawe miejsce o olbrzymim potencjale naukowym i turystycznym. Podziemne trasy turystyczne od dawna mają moc przyciągania zwiedzających, cieszą się zainteresowaniem i popularnością. Wystarczy wspomnieć krakowski Wawel zaginiony czy Kramy bogate. Oczywistym jednak jest fakt, że, by takie miejsca mogły należycie funkcjonować muszą zostać najpierw solidnie doinwestowane. Co do formy ekspozycji reliktów naszego zamku można dyskutować, surowa prostota czy multimedia, trwała ruina czy częściowa rekonstrukcja itd.. Jedno jednak jest bezdyskusyjne, muszą znaleźć się środki na prace nad zabezpieczeniem reliktów i to natychmiast!

legenda do fotografii:

  1. filary fundamentowe budowli osiemnastobocznej
  2. relikty muru płaszczowego
  3. północna ściana zamku Henryka IV Probusa
  4. zabudowa kanonicka
  5. rzekoma chłodnia kanonika
  6. hypocaustum
  7. donżon
  8. otwór wejściowy
  9. otwór okienny