W niniejszym wpisie chciałabym nieco uwagi poświęcić opactwu cysterek w Předklášteří w okolicy Tišnov na Morawach oraz jego związkom z Wrocławiem. Czas wydaje się być odpowiedni, wakacje i urlopy tuż za pasem a nasi południowi sąsiedzi stanowią nie lada pokusę zważywszy na piękno krajobrazu, bogactwo zabytków, niezłą kuchnię i liczne gatunki piwa. Zapuściwszy się na Morowy nie zapomnijmy odwiedzić Předklášteří, małej miejscowości  z wielką historią, która splata się momentami z dziejami Wrocławia.

Předklášteří, położone 2 km na północny zachód od miasteczka Tišnov na Morawach, słynie z opactwa cysterek Porta Coeli, czyli Bramy Niebios. Położone jest w malowniczej dolinie, przeciętej rzeczką Svratką i zamkniętą od strony wschodniej zielonym wzniesienie Kvetnice. Miejsce to około 1233 r. wybrała królowa Konstancja węgierska, wdowa po królu czeskim Przemyśle Ottokarze I, na budowę opactwa cysterek. Królowa musiała przygotować na ten cel odpowiednie zasoby finansowe. W tym celu sprzedała klasztorowi w Teplá wiele dóbr, podarowanych jej wcześniej przez syna, Wacława I. Za uzyskane pieniądze kupiła od krzyżaków kościół św. Piotra na Poříčí w Pradze oraz szereg dóbr ziemskim. Tam właśnie, wedle pierwotnych zamysłów Konstancji, powstać miał klasztor cysterek. Ostatecznie jednak królowa zmieniła zdanie, wybierając na miejsce fundacji romantyczną doliną w okolicy Tišnov.

Tym, co najbardziej zachwyca odwiedzających klasztor jest niewątpliwie przepiękny portal, prawdziwa Brama Niebios. W tympanonie widzimy królową Konstancję wraz z synem Wacławem I, dokonujących aktu fundacji. Tuż za nimi stoją dwie postacie, najprawdopodobniej dzieci Konstancji, św. Agnieszka i Przemysł margrabia morawski. Nad całością kompozycji góruje Chrystus tronujący z księgą żywota w dłoni, ukazany w mandorli z symbolami czterech ewangelistów, anioła, orła, lwa i wołu. Portal zdobią bogate motywy roślinne oraz kolumienki, przy których stoją figury apostołów. Całość kompozycji flankują lwy, strzegące bramy Królestwa Niebieskiego.

Teraz czas, by zastanowić się nad tym, jakie były związki Porta Coeli z Wrocławiem.

Spośród licznego potomstwa Konstancji chciałabym przy tej okazji wspomnieć o dwóch jej córkach, Agnieszce i Annie. Pierwsza z nich wybrała życie zakonne, drugą świeckie, obydwie odznaczały się wielką pobożnością. Agnieszka została przeoryszą w ufundowanych przez siebie klasztorze klarysek w Pradze. Ponadto doprowadziła do powstania w stolicy Czech szpitala św. Kastulusa. Działające przy nim świeckie bractwo z czasem przekształciło się w zakon Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. Z inicjatywy Agnieszki powstał także drugi szpital, na Poříčí, tam gdzie kilka lat wcześniej jej matka wykupiła dobra od krzyżaków.

Druga z córek Konstancji, Anna, wyszła za mąż za księcia śląskiego Henryka II Pobożnego i zamieszkała we Wrocławiu. To właśnie jej miasto to zawdzięcza sprowadzenie z Pragi Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. Ich dom zakonny oraz szpital mieściły się tam, gdzie dziś znajdują się zbiory Ossolineum. Jedynie kościół św. Macieja zachował swą średniowieczną architekturę. Reszta kompleksu została przebudowa w XVIII w. Drugą fundacją księżnej Anny we Wrocławiu był klasztor klarysek (dziś mieszkają w nim urszulanki), przy dzisiejszym placu Nankera. W murach zachowanego klasztoru mieszkają dziś siostry urszulanki, mieści się także prowadzone prze nie liceum oraz Mauzoleum Piastów Śląskich, kryjące miejsce ostatniego spoczynku księżnej fundatorki oraz innych książąt i księżnych śląskich.

Wnukiem księżnej Anny był Henryk IV Probus, książę Wrocławia, a pod koniec swego życia także pan Krakowa. W latach osiemdziesiątych XIII w. książę ten ufundował na terenie swego zamku na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu obiekt sakralny, znany dziś jako kaplica św. Marcina. Wedle zamysłów księcia miało to być miejsce jego wiecznego spoczynku. W testamencie książę wyraził wolę, by jego następca, Henryk głogowski dokończył dzieła budowy kaplicy i fundacji klasztoru cysterek, które miały przybyć na Ostrów prosto z Bramy Niebios, zamieszkać przy mauzoleum i wznosić modły za jego duszę. Dlaczego nie z pobliskiej Trzebnicy? Sprawa wydaje się być oczywista. Henryk przez długie lata toczył walkę z biskupem wrocławskim Tomaszem II. Obie strony nie przebierały w środkach. Henryk wygnał biskupa i jego zwolenników ze swego księstwa, pozbawił ich dochodów, dopuszczał się aktów terroru, podobno nawet na posłach, a przynajmniej tak twierdził biskup w swej korespondencji. Biskup wcale nie był jednak lepszy od swego adwersarza, nie skłonny do jakichkolwiek ustępstw, a później także i rozmów, próbował sięgnąć po interwencję zewnętrzną przeciw księciu, zorganizować przeciw niemu krucjatę i pozbawić go tronu. W trakcie trwania konfliktu część kleru, jak grono kanoników katedralnych czy dominikanie, opowiedziała się za biskupem. Druga część, na czele z prepozytem katedralnym Zbrosławem i zakonem franciszkanów walnie stanęła po stronie księcia. Klaryski z Trzebnicy obrały stronę biskupa, za co ten składał ich przeoryszy Eufrozynie podziękowania. Książę zaś w odpowiedzi zdemolował ołtarze w Trzebnicy i rozkuł ściany w poszukiwaniu złota i rzeko ukrytych tam kosztowności. Co prawda dwa lata przed śmiercią Henryk zawarł z Tomaszem II ugodę, jednak wspomnienia wciąż musiały być jeszcze żywe. Jakie były jego doświadczenia z opactwem koło Tišnov pozostanie dla nas tajemnicą. Nie wiemy nawet, czy kiedykolwiek widział je na własne oczy, aczkolwiek jest to bardzo prawdopodobne. Henryk został w wieku około dziewięciu lat osierocony, a opiekę nad nim przejął jego stryj Władysław arcybiskup salzburski oraz Przymysł Ottokar II, król Czech i zarazem wnuk Konstancji, fundatorki Porta Coeli. Dotychczasowy dogmat historyczny, którym był kilkuletni (1267-1271) pobyt Henryka w Pradze, został co prawda ostatnio zakwestionowany przez Winfrieda Irganga. Jakby jednak nie było młody Henryk w Pradze musiał być częstym gościem.. Czy w trakcie którejś ze swych wyjazdów odwiedził Tišnov?

Egzekutorem testamentu Henryka IV, zgodnie z jego ostatnią wolą, miał zostać.. biskup Tomasz. Testament jednak nie doczekał się realizacji. Henryk głogowski musiał rychło uchodzić z Wrocławia. Cysterki z Bramy Niebios nigdy na Ostrów nie przybyły. Do dzisiejszego dnia zachowała się kaplica, ukończona w znacznie skromniejszych rozmiarach niż pierwotnie była zaplanowana, oraz relikty niedokończonego opactwa.. Prochy księcia nigdy tu nie spoczęły..