Gdy stoję przy pomniku nagrobnym Henryka IV Probusa a przed sobą mam audytorium, niewiele mówię o politycznych dokonaniach księcia, ani także o jego śmierci. Koncentruję się na tym, co przekazuje nam sam monument. Widzę przede wszystkim księcia – rycerza, odzianego w zbroję kolczą, rozciętą po bokach dalmatykę i narzucony na ramiona płaszcz. Żywego – z otwartymi oczyma i uniesionym w prawicy mieczem. Układ włosów i szat czyni wrażenie jakby książę szedł. Postać jego emanuje realizmem i energią. Rycerskości księcia dopełniają atrybuty w postaci pasa, ostróg i tarczy z wyobrażeniem śląskiego orła z charakterystycznym dlań półksiężycem na piersiach. Głowę zdobi bogato dekorowana mitra, oznaka książęcej godności.

O czym mówię, stojąc przy tym wyjątkowym pomniku? O blaskach minionej epoki, o prawych rycerzach, szlachetnych damach, turniejach i bohaterskich czynach.. o wyidealizowanym obrazie świata rycerskiego, przedstawionego w minnesang, czyli w średniowiecznych pieśniach miłosnych. Henryk IV, przysposobiony tak do sztuki rządzenia jak i do rycerskiego rzemiosła na dworze królewskim w Pradze, będącej zarazem jednym z ważniejszych ośrodków kultury ówczesnej Europy, był także minnesingerem. Widzimy go na jednej z miniatur Kodeksu Heidelberskiego, spisanego w pierwszej połowie XIV w. na zlecenie patrycjuszowskiej rodziny Manesse z Zurychu. Dzieło zawiera utwory minnesingerów, przedstawionych na wysokiej klasy miniaturach, którymi opatrzono kodeks. Henryk jawi się nam tu jako urodziwy młodzieniec, o bujnych kręconych włosach, odziany w zbroję, jadący na koniu. Na kropierzu i tarczy książęcej widnieje śląski orzeł. Prawą rękę wyciąga książę w kierunku jednej z dam, zasiadających w krużgankach, która podaje mu wieniec zwycięzcy turnieju…

Powróćmy do pomnika nagrobnego i przedstawionej na nim postaci księcia rycerza. Książęcą godność Henryka IV symbolizuje przede wszystkim mitra. W porównaniu z mitrami, które występują na innych nagrobkach Piastów wrocławskich, choćby Henryka II Pobożnego czy Henryka VI, mitra Henryka IV jest wyjątkowo bogato zdobiona. Obręcz mitry oraz zamykające ją, prostopadle ułożone kabłąki są bogato inkrustowane kamieniami. Podszycie, wypełniające cztery pola, na które podzielona jest mitra, ozdobione jest czterema trójlistnymi aplikacjami o interesującej i zarazem trudnej do interpretacji symbolice. Na środkowych polach dwóch aplikacji znajdujących się od strony czoła księcia widzimy dwóch klęczących aniołów, każdego z kielichem w ręku, symbolem Eucharystii. W otaczające je pola półkoliste wkomponowano dwa gryfy, bazyliszka oraz trzy inne, trudne do zidentyfikowania bestie. Gryfy często pojawiają się w ikonografii średniowiecznej, w heraldyce czy w rzeźbiarskim wystroju świątyń. Symbolizowały wierność i waleczność – cechy które autor pomnika pragnął przypisać osobie księcia Henryka IV. Trudna do interpretacji jest obecność pozostałych czterech bestii na książęcej mitrze. Czy symbolizują one zło? Czy powołaniem chrześcijańskiego księcia i zarazem rycerza była walka ze złem, którą miał prowadzić dzięki sile, czerpanej z Eucharystii i przy pomocy uniesionego w prawicy miecza?

Postać księcia ukazana na płycie, spoczywającej na tumbie, emanuje młodością, urodą i witalnością. Jedynym funeralnym akcentem jest poduszka, umieszczona pod głową władcy. Zupełnie inaczej się rzecz ma z programem ikonograficznym tumby, na której przedstawiono kondukt pogrzebowy, po stronie tarczy akolitów ufundowanej przez Henryka kolegiaty św. Krzyża, po stronie miecza osoby świeckie, między innymi wdowę, Matyldę brandenburską.

Jak pogodzić ten dualizm przesłania, zawarty w ikonograficznej szacie nagrobka Henryka IV? Czy płytę i tumbę pomnika wykonali różni rzeźbiarze, którym przyświecały inne motywy przewodnie w kreowaniu ikonograficznego programu dzieła? A może jednak jest pewne wspólne ogniwo, łączące te dwa z pozoru tak odległe od siebie przesłania życia i śmierci?

Kondukt pogrzebowy, przedstawiony na tumbie, kroczący z księgami akolici i opłakujące księcia osoby świeckie nie pozostawiają wątpliwości, że doczesny los Henryka IV już się dokonał. Postacie czterech aniołów, podtrzymujących naroża tumby, przywodzą na myśl hymn, śpiewany zwykle przy ceremoniach pogrzebowych In paradisum deducant te angeli. J. Kłębowski, odwołując się do kazań św. Atanazego, zwrócił uwagę na symboliczne znaczenie tumby, jako „warsztatu zmartwychwstania”. Kontynuując myśl badacza, Henryk IV ukazany został na płycie w momencie zmartwychwstania, jako sprawiedliwy władca i chrześcijański rycerz, gotowy do prezentacji Bogu na Sądzie Ostatecznym.

Kto i kiedy dokładnie wykonał pomnik nagrobny Henryka IV Probusa do dzisiejszego dnia budzi kontrowersje. Nieobrobione brzegi płyty wskazują na to, że pierwotnie była ona wpuszczona w posadzkę kościoła a tumbę wykonano jakiś czas później. Wersję tę potwierdzają badania petrologiczne, które wykazały, że płyta i tumba zostały wykonane z innego rodzaju kamienia. Postacie wyrzeźbione na tumbie od strony miecza różnią się pod względem stylistycznym o tych po stronie tarczy. Fakt ten daje podstawy, by przypuszczać, że wyszły one spod dłuta dwóch różnych mistrzów.

Datowanie pomnika waha się w opiniach różnych badaczy między 1290 a 1330. Osobę fundatora większość badaczy upatruje w Henryku III głogowskim, wyznaczonym przez Probusa na spadkobiercę w księstwie wrocławskim. Są także zwolennicy koncepcji fundacji nagrobka przez Jana Luksemburskiego.

Gdy chodzi o płytę dopatrywano się jej powiązań z warsztatem naumburskim, nagrobkiem Henryka I heskiego z Marburga czy też pomnikiem Roberta d’Artois dłuta Jean Pépin de Huy. Wskazywano także na podobieństwa łączące Probusowy monument z nagrobkiem Bolka I świdnickiego w Krzeszowie oraz płytą nagrobną Przemysława ścinawskiego w Lubiążu. Zwracano także uwagę na na analogie układu ikonograficznego postaci Henryka IV Probusa na płycie nagrobnej z przedstawieniami na pieczęciach Henryka IV, Henryka V legnicko-wrocławskiego oraz Bolesława III legnicko-brzeskiego. Wreszcie niektórzy próbowali odnieść nagrobek Henryka IV do przedstawień rzeźbiarskich pochodzących z fasady domu Pod Dzwonem na rynku w Pradze, rezydencji królowej Elżbiety, żony Jana Luksemburskiego.

Jedna z koncepcji, na podstawie pewnych powiązań stylistycznych nagrobka Henryka IV oraz detali architektonicznych górnego chóru kolegiaty św. Krzyża i kościoła św. Marcina, zakłada że jest on dziełem kamieniarzy pracujących przy wystroju architektoniczno-rzeźbiarskim obu tych świątyń.

Kaplica św. Marcina była elementem zamierzonej przez Henryka IV fundacji klasztoru cysterek. Wedle ostatniej woli Henryka IV kolegiata św. Krzyża miała być jedynie tymczasowym miejscem jego pochówku. Książę życzył sobie, aby po doprowadzeniu fundacji klasztornej do końca, jego doczesne szczątki zostały przeniesione do kaplicy św. Marcina, która stać się miała rodowym mauzoleum. Stało się jednak inaczej. Fundacja klasztoru cysterek nigdy nie została sfinalizowana a kolegiata św. Krzyża pozostała miejscem wiecznego spoczynku Henryka IV aż do czasu drugiej wojny światowej. Wtedy to prochy księcia zaginęły.. Nagrobek, dzięki akcji tutejszego konserwatora zabytków Günthera Grundamanna, oparł się wojennej zawierusze i zachował się do naszych czasów. Został odnaleziony w 1946 r. w kościele w miejscowości Wierzbna koło Świdnicy, gdzie ukrył go w czasie wojny Grundmann. Obecnie możemy podziwiać ten wyjątkowy monument w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, pamiętając zarazem, że jest on czymś więcej niż muzealnym eksponatem..